Dlaczego warto obejrzeć wystawę Mistrz i Morze?
Co mnie urzekło w wystawie Mistrz i Morze? I dlaczego każda osoba, która kocha morze lub ma do niego sentyment, powinna ją obejrzeć?
Na te i inne pytania odpowie autorka bloga Aneta Zdrojewska.
Jak dowiedziałam się o wystawie?
Ponieważ od jakiegoś czasu należę do zespołu marketingowego Orde, o wystawie dowiedziałam się od Pana Pawła Kwiatkowskiego, podczas ostatniego spotkania, dotyczącego poszukiwania ciekawych tematów na bloga.
Co warto wiedzieć o wystawie już na wstępie?
Jest to dziesiąta, jubileuszowa wystawa, której inicjatorką i organizatorką jest Pani Jolanta Szczepańska-Andrzejewska z ArtGalle. Na wystawie można obejrzeć prace 19. współczesnych, polskich artystów, którzy w swoich dziełach na różne sposoby, poruszyli temat morza. Tym razem wystawa ma miejsce w Posejdonie i można ją obejrzeć tylko do 10 października – wstęp wolny.
Mistrz i Morze – sztuka, która dotyka głębi…
Sztuka dotyka tego, co jest bliskie nam wszystkim, dzieła zaprezentowane na wystawie Mistrz i Morze z jednej strony poruszają tematy związane bezpośrednio z morzem czy Szczecinem – chociażby temat Stoczni Szczecińskiej, z drugiej zaś przedstawiają motywy podróży w głąb samego siebie. W tym kontekście sztuka staje się przestrzenią, która spaja naszą rzeczywistość zewnętrzną z tym, co dzieje się w naszych sercach i umysłach… oglądane przez nas obrazy są pewnego rodzaju przewodnikami – zabierają nas w te przestrzenie, do których trudno jest nam dotrzeć samodzielnie.
W jaki sposób odbieram sztukę?
Prawdą jest, że nas dorosłych, bardzo kusi, żeby do sztuki podejść w sposób poważny i intelektualny. Bardzo zależy nam na tym, aby dotrzeć do tego, „co artysta miał na myśli”, zrozumieć przekaz i odnieść go do siebie. Jednak, gdy zaczynamy w ten sposób podchodzić do konkretnego obrazu, szybko dochodzimy do wniosku, że nie ma jednoznacznych interpretacji – każdy z nas ma swoje zdanie i własne odczucia. I o to właśnie chodzi, ponieważ w tej otwartości na interpretację tkwi potęga całej sztuki. Obraz nie jest i nigdy nie był konkretnym przekazem od artysty, a wydaje się być pretekstem do dialogu…
Jednak do sztuki można podejść w zupełnie inny sposób, o czym przekonacie się sami, gdy na wystawę spojrzycie okiem dziecka. Gdzie tkwi różnica w odbiorze? Dzieci czują totalny brak poczucia „wysokości” sztuki. Dla nich obraz to obraz i komentarze oraz pytania w stylu: Ale fajowy ogon!; Dlaczego on tak dziwnie patrzy?; Też chcę taką łódkę na kółkach; A czy naprawdę można tak pojeździć na wielorybie?… są jak najbardziej normalne. Szczerze powiedziawszy, gdy obserwowałam swoje dzieci podczas zwiedzania wystawy, mi samej udzieliła się ta atmosfera: atmosfera totalnej spontaniczności; emocjonalnego podejścia i interpretacyjnego luzu. Dopiero wtedy poczułam się w pełni otwarta na przekaz sztuki.
Co możemy zobaczyć na obrazach? Co dostrzec w rzeźbach? Jakie historie opowiadają nam grafiki?
Na pewno niezwykłą różnorodność. Na wystawie spotkamy prace 19. artystów, z których każdy jest niepowtarzalną osobowością. Każdy z nich reprezentuje swój własny styl, każdy inaczej podchodzi do tematu morza i każdy z nich w inny sposób do nas przemawia. To naprawdę zachwycające.
Co widzimy, gdy patrzymy na obraz Andrzeja Maciejewskiego pod tytułem: Była sobie stocznia? Być może obraz nieuchronnych zmian. Uświadamiamy sobie, że nie możemy wrócić do tego, co było. Jednak mimo wszystko możemy, a nawet powinniśmy być dumni z przeszłości – to część naszej historii i tożsamości. Czy to wszystko? Nie. Jest coś jeszcze, co możemy zrobić: skupić się na przyszłości. Zadać sobie pytanie: jakie są nasze marzenia i do nich dążyć. Zastanowić się, w jaki sposób chcemy być zapamiętani przez następne pokolenia i to realizować.
Możemy też usłyszeć: “Mama, ale te blachy chyba nie są prawdziwe, co?”
Co czujemy, spoglądając na dzieła Wojciecha Siudmaka zatytułowane: Neptun oraz Ujeżdżanie? Przenosimy się do baśniowej podwodnej krainy i podziwiamy podmorskie krajobrazy. A może zauważamy, jak te obrazy dużo mówią o kondycji energii męskiej i żeńskiej we współczesnym świecie? Analizujemy je oddzielnie czy odbieramy jako całość?
A może ktoś nagle zapyta: “Mama, on jest zły czy smutny?”.
Co przychodzi nam na myśl, gdy widzimy rzeźby Marii Wojtiuk: Na lądzie, Na morzu? Przychodzi nam do głowy, że daleka podróż w ciasnej łódce z kotem lub filiżanką – co do tego, czym jest to trzecie, zdania były podzielone, zbliża nas do siebie bardziej niż egzystencja na lądzie czy w ogóle nie dostrzegamy tej zależności? A może widzimy lądową ociężałość i morską lekkość? Każdy z nas dostrzega zupełnie coś innego, choć niewątpliwie byli tacy, którzy skomentowali: “Zobacz, te nogi się ruszają!”, jednocześnie, nie kryjąc zdziwienia, dodali: “Dlaczego oni nie mają oczu?”.
Omówiłam tylko część obrazów, jakie możemy obejrzeć na wystawie Mistrz i Morze, która jest otwarta już tylko do 10 października. Wystawa jest zarówno dla dużych, którzy na poważnie podchodzą do tematu sztuki, jak również dla małych, którzy sztukę odbierają całym sercem i bez żadnych zahamowań mówią, to co myślą, co czasami jest zabawne, często zaś bardzo odkrywcze. Dlatego też zachęcam wszystkich czytelników, aby przyszli tutaj całymi rodzinami. To może być naprawdę inspirujące i bardzo ciekawe wydarzenie.
Wystawa czynna jest jedynie do 10 października, więc tym bardziej warto się pospieszyć.